25 paź 2009

Odrobina czarnego humoru - Młociny



HISTORIA NAPISANA PRZEZ MZ:

Pan X pracował na dwie zmiany wiodąc monotonny i ciężki żywot. W międzyczasie miał urodziny, więc z utęsknieniem czekał na weekend, który miał być okazją do odpoczynku i odpowiednią chwilą do dobrej zabawy. Chciał ten czas spędzić samotnie wypijając jedno ze swoich ulubionych win. Jednak im bliżej było upragnionego dnia wolnego, tym bardziej szukał towarzystwa. Szukanie nie pomogło, a wręcz osamotniło go jeszcze bardziej uświadamiając, że tak naprawdę nie ma z kim świętować swoich urodzin. W domu nie było nikogo, bo nikomu nie było po drodze znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.

Będąc już na stacji Stare Bielany, zaczął mamrotać pod nosem: ktoś miał pogrzeb, wino nie ma tego czegoś, ktoś mu złożył życzenia, ktoś umarł, ktoś mu wykupił wszystkie bilety do kina, na film który chciał koniecznie zobaczyć, ktoś mu coś ukradł, ktoś zapomniał o jego urodzinach, ktoś zjadł jego tort urodzinowy, ktoś podebrał mu pracę, ktoś go rozczarował, ktoś ma poważną operację...

Kiedy wyszedł ze stacji Młociny postanowił zadzwonić do kogoś, a ten ktoś mu powiedział coś, czego się nie spodziewał. Stanął i nie wiedział co robić. Ludzie go przepychali śpiesząc się gdzieś. Z ogłupiałym wzrokiem skierował się z powrotem do metra i pojechał ze stacji Młociny na stacje Kabaty i z powrotem. Nikt nie wiem ile razy jeździł od pętli do pętli, ale nie chciał wracać do domu, gdyż wiedział, że ten weekend będzie gorszy niż minione dni...

Brak komentarzy: