Iw jest zawodową modelką pracującą w jednej z największych agencji modelingowych w Polsce. Właśnie wraca z planu spotu reklamowego dla jednego z operatorów telefonicznych. Miała zagrać w spocie rolę matki w ciąży, która płaci faktury przez Internet. Mimo tego, że jest niezwykle szczupła, młoda i piękna, kilka godzin spędziła u charakteryzatorki na dobieraniu silikonowych brzuchów, które wskazywać miały na kolejne miesiące ciąży, a także na wypychaniu biustu, tak by wyglądał on na pełny i nabrzmiały od mleka. To doświadczenie ją odmieniło.
Po raz pierwszy w życiu poczuła, że rodzi się w niej duma matki i pewien rodzaj pewności, który wcześniej był jej obcy.
Mała Jadzia pierwszy raz w życiu jedzie metrem. To zupełnie nowe doświadczenie. Zdziwiło ją, że do pociągu wchodzi się w kolorowych podziemiach, że jedzie tylu ludzi. Najbardziej dziwi ją jednak, że pociąg tak niesamowicie pędzi. Ma wrażenie, że porusza się setki, tysiące kilometrów na godzinę, czuje się jakby podróżowała z prędkością światła (choć naturalnie pojęcie to nie jest jeszcze jej znane). Za chwilę mama wytłumaczy jej, że tak naprawdę pociąg jedzie dość wolno, a jej wrażenie wynika z braku odniesienia w układzie.
Jadzia jest jednak jeszcze dzieckiem i bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że jeszcze przez jakiś czas ma prawo w to nie wierzyć.
Niewiele osób wie, czemu Klemens, kiedy jedzie metrem zamyka tak mocno oczy. Od dzieciństwa cierpi na bardzo skomplikowany przypadek klaustrofobii. Ma on jednak swoje powody. Kiedy otwiera oczy i widzi przez okno rozmyte kształty, które przypominają mu scenę z Odysei Kosmicznej (część Jupiter and beyond the Infinite), lub poruszone zdjęcia, wtedy czuje że cały pociąg jest "poza kontrolą" i jeśli za chwilę rozbije się, on nie będzie mógł się z niego wydostać. Raz w tygodniu, wsiada elegancko ubrany do metra. Z zamkniętymi oczami próbuje pokonać swój strach. Wie, że nigdy mu się to nie uda.
Megumi czyta. Jest tak pochłonięta lekturą, że nic nie jest jej w stanie oderwać. Nie dostrzega tłumu, który ją z każdą stacją coraz ciaśniej ją otacza, bezwiednie poddaje się sile inercji pędzącego przed siebie pociągu. Takie stany zaczytania, graniczące ze stanem marzenia sennego, nawiedzają ją zawsze kiedy sięga po tę książkę. To "Bracia Lwie Serce" autorstwa Astrid Lindgren. Właśnie dociera do momentu kiedy umiera Sucharek. Roni łzę.
Bracie Lwie Serce, gdzie jesteś teraz by pocieszyć Megumi?
Tadeusz był kilkunastoletnim młodzieńcem, kiedy poszedł do wróżki. Przez chwilę rozmawiali. Powiedziała mu wiele faktów z jego życia, m.in. to, że ma siostrę prawniczkę. Przepowiedziała mu ogólnopolską sławę, którą miał osiągnąć w wieku 25 lat. Tadeusz czekał na nią z zapartym tchem, lata mijały. Próbował swoich sił w młodzieżowym zespole, pisał opowiadania. Nie zyskał jednak sławy. W 26 urodziny odkręcił kurki z gazem i położył się na szezlongu, czekając na śmierć. Odratowano go. Teraz Tadeusz ma 72 lata, jest mężem, ma wnuki.
Nie żałuje jednak tamtej decyzji. Umarła w nim wtedy pycha.
Onufry słucha z zamkniętymi oczami muzyki. W jego słuchawkach słychać kawałek The Streets pt. "Everything is borrowed". Refren tego kawałka brzmi:
"I came to this world with nothing And I leave with nothing but love Everything else is just borrowed
Memories are times we borrow For spending tomorrow."
Znając potęgę krzywd jakich doznał - od ukochanych, znajomych, rodziny, jego refren powinien brzmieć nieco inaczej. Mógłby nagrać cover (jest muzykiem) i podstawić pod jedno słowo jego antonim.
Ale go nie zmieni: wierzy w ludzi, jest pozytywistą.
Maks ostatnio prawie umarł. Kiedy szedł po peronie, metalowy guzik jego płaszcza nagle odpadł, upadł na tyle niefortunnie, że już po chwili zaczął toczyć się wzdłuż krawędzi stacji. Wszystko wyglądało jak na filmie: guzik toczył się, on przyspieszył kroku, żeby go złapać. Słychać metaliczny dźwięk. Nagle guzik skręca, jakaś tajemnicza siła pcha go w stronę torów. Maks zaczyna biec. Guzik wpada na tory, on nie może wyhamować. Zatrzymuje się na krawędzi. Wychyla się w tył.
Jest czerwiec, Maks ma 5 lat. Stoi na równoważni. Jeszcze chwila i spadnie, a wtedy Pani nie da mu cukierków.
Nie znali się prawie w ogóle. Poznali się tak naprawdę przypadkiem. On czekał. Ona czekała. Przez dłuższą chwilę rozmawiali ze sobą o filmie "Meduzy", była późna wiosna, a u ich stóp kochały się owady. Nie widzieli się potem bardzo długo. Zbliżył ich do siebie międzynarodowy portal społecznościowy. Postanowili spotkać się właśnie na stacji metra, w miejscu, w którym urzeczywistnia się topos podróży. Każda podróż odmienia, przekształca, niszczy, buduje.
Nadsyłajcie zdjęcia wraz z opisami na adres ludziewmetrze@gmail.com!
Literacki Blog Roku
Disclaimer
TEN BLOG JEST PRZEDSIĘWZIĘCIEM ARTYSTYCZNYM. ŻADNA Z HISTORII NIE MA RZECZYWISTEGO ZWIĄZKU Z OSOBAMI PRZEDSTAWIONYMI NA ZDJĘCIACH.
Jeżeli na blogu znalazło się Twoje zdjęcie i nie chcesz, żeby było ono na nim w jakikolwiek sposób eksponowane - napisz do mnie, proszę. Postaram się jak najszybciej je usunąć.
LUDZIE W METRZE
Jeżdżę warszawskim metrem 10 razy w tygodniu. Kiedy stoję na stacji, a chłodny wiatr otula mnie ciepło, patrzę na ludzi, którzy zniecierpliwieni czekają na kolejkę. Na stacji jestem zazwyczaj o tej samej godzinie, wsiadam do tego samego metra, zazwyczaj tego samego wagonu co zawsze. Nie spotykam nigdy tych samych ludzi. Z jednej stacji metra, z jednej podziemnej kolejki wiedzie wiele dróg - każda prowadzi gdzieś indziej, z żadnej nie ma powrotu. Nigdy nie wejdziemy już do tego samego metra.
Nie bójcie się jednak, o pasażerowie metra. Ja Was odnajdę na tych zdjęciach.