30 lis 2008

Jeżdżę warszawskim metrem 10 razy w tygodniu. Kiedy stoję na stacji, a chłodny wiatr otula mnie ciepło, patrzę na ludzi, którzy zniecierpliwieni czekają na kolejkę. Na stacji jestem zazwyczaj o tej samej godzinie, wsiadam do tego samego metra, zazwyczaj tego samego wagonu co zawsze. Nie spotykam nigdy tych samych ludzi. Z jednej stacji metra, z jednej podziemnej kolejki wiedzie wiele dróg - każda prowadzi gdzieś indziej, z żadnej nie ma powrotu. Nigdy nie wejdziemy do tego samego metra.

Lecz nie bójcie się, ja Was odnajdę. Na tych zdjęciach.
I w moich historiach o Was.