1 maj 2009

Czarek - Politechnika



Jest 23.30. Czarek zaraz wysiądzie z metra i postanowi wrócić na solecki odcinek Powiśla piechotą. W okolicach placu na Rozdrożu, tam gdzie zaczyna się park wiodący do CSW, postanowił kawałek podbiec. Poruszył zastałymi mięśniami, które po kilku chwilach zrzuciły ze swoich spojeń rdzę i brud wcześniejszego lenistwa. Czuł jak gips jego nóg pękał. Biegł. Wieczór był ciepły. Kwitły kwiaty na drzewach. Zachłysnął się tym ciepłym powietrzem, wciągnął je bardzo głęboko.

Wtedy musiał przystanąć, bo zaczął się dusić.

Brak komentarzy: