2 lis 2009

Jan - Świętokrzyska



Jest kwiecień, albo maj, nie pamiętam dokładnie. "To, co pamiętam jest jak poszarpane taśmy, które tkwią nieprzerwanie w mojej głowie. Muszę je posklejać, uporządkować." Nie wiem co jest prawdą. "If your memory tells you it was only a dream, call your memory a liar for it was the most real reality possible."

Kiedy to było? "Wtedy gdy"? Blisko. Grzęźnij.

Jestem u L. Mamy godzinę do jej wyjazdu. Jej pokój jest w nieładzie. Pościel jest rozgrzana. Jest koniec kwietnia. Mówi do mnie "Musimy posprzątać, a ja muszę się jeszcze umalować". Rozumiem. "Tak długo czekam, a ty ciągle myjesz swoje ciało. Moje dłonie prawie z głodu umierają." Ona wyjeżdża. Ja ją kocham.

Wszystko w nieładzie, tzn. nie pod kątem prostym. Porządkuję. Układam. Odmierzam. Ustawiam grzbiety książek według kolorów, szerokości. Wkładam płyty do pustych pudełek. Wszystko w symetrii. Boski ład. Nic nie może wykroczyć poza porządek, nic nie może odstawać, nic nie może psuć ładu.

L. czeka z walizkami w przedpokoju. Za chwilę ma wyruszyć do egzotycznych krain - Hajfa, Tokio, Meksyk. Islandia.

Spoglądam jeszcze raz na wysprzątany pokój. Jest koniec kwietnia. Słońce wpada do pokoju. Refleksy z szyb sąsiedniego bloku padają na ściany. Padają na biurko, na którym dostrzegam swoje odciski palców. Wycieram je. Pokój jest dziewiczo czysty.

L. pozna kogoś na wyjeździe. Nigdy już nie wejdę do tego pokoju.

I wtedy zdałem sobie sprawę, że nie zostawiłem ani jednego śladu.

Ani na blacie.
Ani w jej pamięci.




"No wonder you rise in the middle of the night
to look up the date of a famous battle in a book on war.
No wonder the moon in the window seems to have drifted
out of a love poem that you used to know by heart. "

1 komentarz:

seks telefony pisze...

polecam erotyczną zabawę