Balazs pracuje jako fotoreporter w jednym z węgierskich brukowców -
Blikk. Jego praca nie jest na swój sposób upokarzająca - zajmuje się fotografowaniem niemowlaków do weekendowego dodatku, który jest odpowiednikiem polskiego "Witajcie na świecie". Kiedy Balazs studiował fotografię marzył, żeby być jak
Louis Jules Duboscq-Soleil. Zawsze pociągała go stereoskopowa dagerotypia. Jeszcze bardziej pociągały go półnagie modelki, które chciał fotografować. A potem najlepiej z nimi sypiać.
Rzeczywistość przypomina czasem fotoplastikon. Marzenia o odległych i niedostępnych krainach szczęścia przesuwają się przed naszymi oczami. Zostaje po nich ślad w pamięci i ból oczu od patrzenia w światło.
Po chwili refleksji zdajemy sobie również sprawę, że marzenia nie zawsze się spełniają.
I ta myśl sprawia najwięcej kłopotu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz